Piosenka jest dobra
na wszystko.
Poczucie własnej wartości i pewność siebie nie są czymś z
czym się rodzimy. Bardzo trudno je zdobyć, a zarazem łatwo stracić. Do ich
uzyskania potrzebny jest długi proces, który zaczyna się w dzieciństwie, w
naszych domach. Bardzo ważne jest wtedy zachowanie naszych najbliższych, szczególnie naszych
rodziców. To jak nas traktują i czy nas szanują. Zarówno pewność siebie i
poczucie własnej wartości mogą być zburzone. W dwie różne strony. Mogą być one
nadmierne, lub za niskie. Większa część dziewczyn z City of Hope, oraz uczniów
tutejszej szkoły ma za niską samoocenę i brak pewności siebie. Najbardziej dotyczy to osób, które mają problemy z nauką. My, wolontariusze, miłością i cierpliwością
pomagamy na nowo odkryć im te cechy w
sobie. Dzięki pomocy w nauce, ciągłemu powtarzaniu im, że są kochane, wyjątkowe
i piękne, staramy się pomóc im budować pewność siebie. Czasami całkowicie od
początku. Lecz zdarza się, że myślimy iż są to syzyfowe prace. Ponieważ
niekiedy nasze wysiłki są niweczone przez innych dorosłych w życiu tych
dziewczyn i dzieci. Najczęściej przez nauczycieli, którzy tracą cierpliwość do
ciągłego powtarzania poszczególnych zagadnień, niektórym uczniom. Czasami,
niestety, choć nie celowo, potrafią być oni przy tym okrutni.
Bohaterką jednego z poprzednich wpisów była Rency, uczennica
klasy trzeciej i wychowanka City of Hope. Jej niska samoocena i brak pewności siebie
wynikają z tego iż została ona odrzucona przez swoich bliskich. Jest też przez
nich oskarżana o spowodowanie śmierci własnej matki, która umarła wydając ją na
ten świat. Rency ma problemy w nauce i nie potrafi czytać. Jej nauczycielka
dobrze o tym wie. Lecz mimo to często wybiera ją do przeczytania czegoś z
tablicy. A kiedy dziewczynce się to nie udaje, nauczycielka krzyczy na nią i
grozi przeniesieniem do klasy drugiej. Każda taka sytuacja powoli obdziera Rency
z resztek jej pewności siebie. Pewnego dnia sytuacja się powtórzyła. Było to na
lekcji cinyanja. Jednego z języków zambijskich, który obowiązuje w Lusace. Dla większości
dzieci w szkole jest to język obcy, ponieważ wywodzą się one z innych grup
etnicznych i na co dzień posługują się innym językiem. Tak właśnie jest z Rency,
jej językiem jest cibemba. Na tej konkretnej lekcji dzieci poznawały nazwy dni
tygodnia w cinyanja. Nauczycielka zapisała je na tablicy i kilkakrotnie je powtórzyła.
A potem wyznaczyła Rency do przeczytania jednego z nich. Niestety, niebyła ona
w stanie tego zrobić. Przez co znowu usłyszała nieprzyjemne rzeczy od
wychowawcy. Potem dzieci dosłały
ćwiczenie do wykonania. Połączenie nazw
dni tygodnia w cinyanja z ich odpowiednikami w języku angielskim. Nauczycielka po kolei wywoływała uczniów do tablicy. Jako pierwsza
znowu poszła nasza bohaterka. I ponownie
wykonała swoje zadanie nieprawidłowo. A nowowprowadzoną
karą za źle wykonane zadanie było wyśmianie i zawstydzenie ucznia przez resztę
klasy. Nauczycielka zwróciła się do klasy ze słowami: „zawstydźcie ją”, co
dzieci skwapliwie wykonały. Wyciągnęły przed siebie swoje małe rączki i głośno
zawołały „łoooooo”. Nie wiedząc nawet, że tym samym łamią serduszko swojej
koleżanki. I moje. Roztrzęsiona i z łzami w oczach Rency wróciła do swojej
ławki. Po niej nauczycielka zaczęła przywoływać inne dzieci, które także nie
znały rozwiązania. I one dostały taką sama karę .Byłam zła i smutna. Wiedziałam jakie szkody to wywoła w
samoocenie Rency. Ale nie wiedziałam co zrobić żeby je naprawić. Na szczęście otrzymałam pomoc. Pomoc
od najlepszej z matek.
Niedługo będziemy obchodzić święto Maryi Wspomożycielki
Wiernych. Z tej okazji cała klasa musi zaprezentować jakąś piosenkę dla Maryi. Ja
musiałam wybrać jaką piosenkę zaśpiewamy. I wybrałam taką którą znają tylko
dziewczynki z City. Miedzy innymi Rency. I to ją przed lekcjami i całym tym
zdarzeniem, poprosiłam o pomoc w
nauczeniu reszty klasy. Pod koniec zajęć nauczycielka ponownie wywołała Rency
na przód klasy, tym razem do zaśpiewania. Dziewczynka po doznanym wcześniej
upokorzeniu nie była chętna to zrobić. Kiedy
się rozpłakała, wychowawczyni poprosiła mnie bym przyprowadziła inną dziewczynę,
która także zna tą piosenkę. Ale ja chciałam dać szansę Rency. Szansę na
odbudowanie pewności siebie. Powiedziałam
jej, że to jest jej szansa na pokazanie koleżankom i kolegom, oraz nauczycielce,
że nie jest beznadziejna. Że ma wspaniały dar. Piękny głos, który zachwyca. To była
jej szansa na zaprezentowanie jej talentu. Którym może nie jest znajomość
cinyanja czy umiejętność czytania. Lecz jest on równie wyjątkowy i pochodzi od
Boga. Poprosiłam ją o pomoc w nauczeniu jej kolegów tej piosenki. I obiecałam
że zrobimy to razem. Ona i ja. Trzymając
się za ręce wyszłyśmy na środek i zaczęłyśmy śpiewać. Choć ja po minucie
musiałam przestać bo łzy wzruszenia paliły mnie w gardło. Na koniec przy całej
klasie podziękowałam jej za pomoc i poprosiłam uczniów żeby zaklaskali dla
niej. I wtedy na jej twarzy zakwitł piękny i szczery uśmiech radości. Może i
nauczycielka odebrała jej cząstkę poczucia własnej wartości. Ale Matka Boża
oddała jej ją z nawiązką.
A po lekcjach, aby pomóc Rency w nauce, wszyscy wolontariusze razem z nią zaśpiewali piosenkę
o dniach tygodnia w cinyanja. Przy okazji sami się ich ucząc.